Ania weszła do swojego pokoju. Towarzyszyło jej dzisiaj dziwne uczucie pustki. Miała ogromną chęć przytulić wszystko, co się tu znajdowało. Różową tapetę w czterolistne koniczynki, wnękę w ścianie wypełnioną lalkami, a najbardziej widok za oknem.
Wszystko dlatego, że przed chwilą dowiedziała się, że muszą przeprowadzić się na wieś do babci.
W uszach dźwięczały jej słowa mamy: „Wiesz, Aniu, tak będzie najlepiej, babcia jest coraz starsza i potrzebuje pomocy W codziennych czynnościach, a poza tym nie powinna być sama”.
Ania czuła, jak wzbiera w niej żal. Bardzo lubiła jeździć do babci, ale myśl o przeprowadzce na stałe, mimo że z rodzicami, sprawiła, że czuła się zagubiona.
Tutaj przecież zostaną jej koleżanki, szkoła i znajome miejsca.
– Hej, słoneczko, cóż to za chmurki cię przysłoniły? – Usłyszała głos taty, który właśnie wszedł do pokoju.
Na te słowa Ania posmutniała jeszcze bardziej i czym prędzej odwróciła się w stronę okna, by ukryć napływające do oczu łzy. Nie rozumiała lekkości w głosie taty i tego, że mówił w taki sam sposób, jak wtedy, gdy zamiast lodów wiśniowych przyniósł waniliowe, bo zapomniał, jakie miał kupić.
POLECAMY