Melcia i grzeczny nóż

Anegdotka Kotka Łaskotka

Nie czekałem na windę i schodami wbiegłem na trzecie piętro. Wpadłem do mieszkania, spodziewając się, że zobaczę zapłakaną albo wściekłą, albo jednocześnie zapłakaną i wściekłą córkę. Nie mogłem odebrać jej ze szkoły, więc zadzwoniłem z prośbą, by jej przekazano, że ma sama wracać do domu. Nigdy jeszcze tego nie robiła. 
Melcia stała w kuchni ubrana w fartuch, w dłoni trzymała nóż. A przecież panicznie boi się noży! Nie wyglądała jednak na przerażoną, 
nie była też wściekła, a tym bardziej zapłakana. Przyjrzała mi się krytycznym okiem. 
– Ale się spociłeś! – zauważyła. 
– Biegłem po schodach… – wydyszałem. – Przepraszam! Coś mi wypadło i… 
– Luzik, tato – powiedziała Mela i wróciła do krojenia.
Stałem jak wryty. Moja córka, którą, na jej wyraźne życzenie, zawsze odbieramy ze szkoły, mówi „luzik”, gdy sama musiała wrócić do domu? Nie, żeby Melci...

Pozostałe 80% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI